niedziela, 8 grudnia 2013

Ks. Karol Stehlin, Telewizja – niebezpieczeństwo dla rodzin.

 

 

 

 

Ks. Karol Stehlin

Telewizja – niebezpieczeństwo dla rodzin 

 

Cz.I. 

Papież Pius XII w encyklice Miranda prorsus szczegółowo opisał zasadnicze dobro, które mogłyby przynieść ludzkości nowoczesne wynalazki techniki i masowego przekazu informacji, podając zarazem katolickie zasady korzystania z tych środków; wskazał także na zgubne skutki, jakie mogłyby wyniknąć, gdyby mass media znalazły się w niemoralnych i antychrześcijańskich rękach. Również św. Maksymilian, który gorąco pragnął, aby „wszystkie środki, najnowocześniejsze wynalazki ludzkiego umysłu” były stosowane dla chwały Niepokalanej, wyraźnie wskazywał, że – przynajmniej teoretycznie – telewizja mogłaby być ważnym i skutecznym środkiem, aby jak najwięcej ludzi przyciągnąć do jedynej Wiary.
Używanie środków masowego przekazu jest jednak ograniczone przez zasady moralności, które obowiązują zawsze i każdego:

1. „W żaden sposób nie wolno narażać na niebezpieczeństwo świętości ogniska domowego. I dlatego Kościół, jak to jest jego prawem i obowiązkiem, ze wszystkich sił zawsze dążył do tego, „ażeby gorszące widowiska telewizyjne nie zbezcześciły czasem progów tego świętego miejsca” (Miranda prorsus, s. 39)

2. „Jest rzeczą niezbędnie konieczną, aby kierownicy programów telewizyjnych sumiennie przestrzegali zasad religijnych i moralnych” (tamże, s. 40)

3. „Nieodzownie konieczna jest roztropność i czujność u korzystających z telewizji. Właściwe jej użycie i roztropne, stosownie do wieku, dopuszczanie do niej dzieci, należyta ocena widzianych sztuk, a wreszcie wykluczenie dzieci od mniej skromnych widowisk – oto nakazy, które poważnie obarczają sumienia rodziców i wszystkich tych, na których ciąży obowiązek wychowania młodzieży” (tamże, s. 41)
Już w chwili pisania owej encykliki (1957) Papież ubolewał na tym, że „posługiwanie się telewizją wyrządziło już tak jednostkom, jak i całym zbiorowościom ludzkim bardzo poważne szkody”. W niniejszym artykule pragnę udowodnić, że ewolucja telewizji, która dokonała się od tamtego czasu, zarówno ze względów psychologicznych, jak i moralnych i religijnych jest zdecydowanie negatywna do tego stopnia, iż nie waham się twierdzić, że dziś telewizja stała się jednym z największych niebezpieczeństw tak dla jednostek, jak i dla całego społeczeństwa, szczególnie zaś dla rodzin. Nie tylko liczne współczesne programy telewizyjne depczą określone przez Piusa XII zasady, ale wręcz sama telewizja jest per se środkiem rozpowszechniania zła i bliską okazją do grzechu[1]. Katechizm katolicki poucza, że człowiek musi unikać bliskich okazji do grzechu, bo „kto miłuje niebezpieczeństwo, w nim zginie” (Ekli 3, 27).

Telewizja – problem psychologiczny

Najwyższe władze człowieka to jego rozum i wola, których zadaniem jest poznanie Prawdy i osiągnięcie Najwyższego Dobra, którym jest wieczna szczęśliwość. Wszystkie inne władze psychiczne (instynkty, zmysły, wyobraźnia, pamięć, talenty i umiejętności) są podporządkowane hierarchicznie temu celowi: są to ważne środki, koniecznie potrzebne człowiekowi do życia. Kto jednak mówi: „środek”, ten mówi także: „miara”. Używanie i korzystanie z nich musi być a) ograniczone, b) kontrolowane i c) uporządkowane według zasady „o tyle – o ile”: powinniśmy korzystać z nich o tyle, o ile pomagają nam do osiągnięcia celu, dla którego zostaliśmy stworzeni.

a) Ograniczenie polega na poznaniu i zachowywaniu właściwej roli tych środków. Na przykład rolą jedzenia jest zachowanie człowieka przy życiu i zdrowiu. Pogwałcenie tego ograniczenia już św. Paweł określił słowami: „ich brzuch jest ich bogiem”.

b) Kontrolowanie polega na czujności i roztropności, ponieważ przez grzech pierworodny władze psychiczne nie są już całkowicie podporządkowane woli; często buntują się i zachowują – według określenia św. Franciszka – jak niegrzeczny osioł, którego trzeba kontrolować i „trzymać krótko”.

c) Uporządkowanie oznacza zachowanie hierarchii władz: np. wyobraźnia podsuwa człowiekowi różne zmysłowe obrazy w pewnej liczbie, aby korzystał z nich w sposób twórczy i aby używał rozumu (do działalności intelektualnej) oraz woli (do działalności moralnej). Rozum ludzki przyjmuje obrazy z zewnątrz pośrednio przez zmysły, a z wewnątrz (z pamięci i z wyobraźni) bezpośrednio; rozważa te obrazy i wyciąga z nich wnioski – obrazy te informują oraz formują naszą duszę. Zbyt wiele obrazów albo nadmierna ich rozmaitość utrudnia prawidłowe działanie intelektu, a nawet uniemożliwia go. Co jest największą przeszkodą przy modlitwie? – roztargnienie, które polega na tym, że rozum jest zajęty przez niewłaściwe obrazy.
Wychowanie dziecka polega na ukształtowaniu w nim i nauczeniu go właściwego korzystania z władz psychicznych; dziecko samo nie potrafi bowiem jeszcze niczego ograniczać, kontrolować czy porządkować. Jeśli pozwoli mu się na pozbawione rodzicielskiej kontroli korzystanie z lada jakich obrazów z zewnątrz (czytaj: wpatrywanie się godzinami w telewizor), to zuboży się i wypaczy jego życie wewnętrzne. Analogiczny rezultat będzie miał miejsce w przypadku dziecka, któremu pozwoli się na jedzenie wszystkiego, co chce – i kiedy chce. Dziecko takie wyrośnie na żarłoka i niewolnika jedzenia i zmarnuje swoje zdrowie fizyczne.
 

Wpływ telewizji na duszę

Właściwością filmu jest przekazywanie widzowi mnóstwa informacji przez emisję bardzo wielu następujących bez przerwy po sobie obrazów i dźwięków, które przez zmysły wnikają do umysłu i karmią wyobraźnię.

a) Widz przyjmuje obrazy filmowe w sposób całkowicie bierny, mając ograniczone możliwości wolnego wybierania jednych, a odrzucania drugich. Tę prawdę dobrze zilustruje porównanie filmu z lekturą – w przypadku książki możliwe jest wielokrotne zastanawianie się nad czytaną właśnie stroną; można ją jeszcze raz przeczytać, spokojnie rozważyć, zapytać innych o radę lub opinię na dany temat, wreszcie – wrócić do lektury po jakimś czasie. W przypadku telewizji przyjmowane są obrazy jeden po drugim tu i teraz: nie ma czasu na wybór, na refleksję – tym bardziej, że zasada telewizji brzmi: coraz to szybciej, coraz to nowe treści, nowe kolory, nowe ujęcia kamery, żeby widz przypadkiem nie znudził się i nie wybrał innego kanału. To, co widz zobaczył, zapada mu w pamięć, bez moż­liwości kontroli tych treści przez rozum.

b) Jeśli przez czytanie książki lub przez oglądanie przyrody umysł przyswaja np. kilkaset obrazów w ciągu godziny, to poprzez film – kilka tysięcy; dlatego dusza jest przez każdy program telewizyjny kształtowana w szczególnie wyraźny sposób. Jeśli jakiś program przedstawia coś złego, to wówczas wpływa na duszę o wiele niebezpieczniej, niż mogłyby to uczynić jakiekolwiek inne środki przekazu informacji, takie jak książka, rozmowa etc.

c) Filmy telewizyjne przedstawiają zazwyczaj fikcyjne historie; mogą wprawdzie odtwarzać rzeczywistość (filmy dokumentalne lub przyrodnicze), ale zazwyczaj sugerują sztuczny, nieprawdziwy świat – świat, którego nie ma. Skoro kłamstwo najczęściej polega na pokazaniu 90% prawdy i 10% fałszu, to wystarczy tylko drobne „podrasowanie” scenariusza, aby móc manipulować duszą. Przesiąknięta tymi obrazami, staje się ślepa na rzeczywistość i na prawdziwe problemy. Staje się ślepa na Prawdę.
 

Obecna sytuacja

Jest rzeczą powszechnie wiadomą, że nauka przysparza dziś dzieciom wielkich trudności. Nauczyciele skarżą się, że uczniowie mają kłopoty z koncentracją i pamięciowym opanowaniem materiału, a ponadto są ogólnie znerwicowani. Badania, jakie przeprowadzono w USA wśród dzieci i młodzieży wykazały, że średnia ich poziomu inteligencji w ciągu ostatnich 10 lat znacznie się obniżyła. Jako przyczyny tego faktu naukowcy podają korzystanie przez dzieci z urządzeń elektronicznych, takich jak komputer (chodzi tu zwłaszcza o gry komputerowe), kalkulator, walkman i telewizor. W parze z obniżeniem poziomu inteligencji idzie stopniowe tłumienie u dzieci sił twórczych, brak inicjatywy oraz brak stałości w wykonywaniu trudniejszych lub długotrwałych zadań.


 
Przypisy:
1. Bliskie okazje do grzechu są to okoliczności, wśród których człowiek naraża się na wielkie niebezpieczeństwo popełnienia grzechu.
 
Rodzina Katolicka, nr 13 (przy ZW nr 45), s. XIV.



Cz. II.


Telewizja – problem moralny

O wiele poważniejszy jest moralny aspekt oglądania telewizji: czy można powiedzieć, że uczyniła ona, czy też czyni człowieka lepszym? Czy można szczerze twierdzić, że przez telewizję człowiek stał się czystszy, pokorniejszy, spokojniejszy, bardziej wielkoduszny, szczery, gorliwy i szlachetny? Patrząc z nadprzyrodzonego punktu widzenia: czy telewizja zachęca do pełnienia dzieł miłosierdzia? Czy zachęca do wzrastania w wierze, nadziei i miłości?
Nie sądzę, by można było mówić, że telewizja przybliża do Boga, Trzeba natomiast zauważyć, że przez telewizję wielu ludzi od Boga odeszło, porzuciwszy życie zgodne z chrześcijańskimi cnotami. Myślę, że każdy spowiednik potwierdzi trafność mego spostrzeżenia: otóż nie usłyszałem jeszcze od kogokolwiek, że przez telewizję poprawił się i wzrósł w życiu duchowym, natomiast od bardzo wielu penitentów słyszałem, że przez oglądanie telewizji doświadczyli oni wielu pokus, że grzeszyli przeciw temu lub innemu przykazaniu, że telewizja stała się dla nich nieustanną przeszkodą w życiu religijnym i moralnym. Poprzez telewizję fala pornografii przekroczyła progi domów i rodzin, Stacje telewizyjne prawie bez przerwy prezentują filmy gloryfikujące przestępstwa, brutalność, perwersję i nieczystość. Wystarczy jeden program, podczas jednego wieczora, aby można było zobaczyć (a często także popełnić!) ciężkie grzechy przeciw wszystkim dziesięciu przykazaniom Bożym.
Coraz częściej telewizja pokazuje grupy żyjące na marginesie społeczeństwa: narkomanów, homoseksualistów, prostytutki, „walczące” feministki, upadłych i niewiernych kapłanów, różnej maści rewolucjonistów, a także „normalnych” ludzi prowadzących grzeszne życie: kobiety po aborcji, rozwodników etc. To, co perwersyjne, staje się powoli normalne. Grzesznicy stają się bohaterami, natomiast prości ludzie, szczerzy, uczciwi i pracowici, coraz rzadziej pojawiają się na ekranach. Dlaczego? Ponieważ większość reżyserów i gwiazd filmowych żyje w grzechu, w nieprawdopodobnej nędzy moralnej. Popatrzmy na Hollywood: reżyserzy, scenarzyści, aktorzy i aktorki kręcąc filmy i programy telewizyjne starają się sprowadzić odbiorcę na swój własny poziom moralności (a raczej niemoralności), by usprawiedliwić w ten sposób swoje bezbożne życie. Słusznie nazywa się ich misjonarzami zła!
Świat, jaki oglądamy w filmach, to świat przyjemności i zabawy, świat bezgranicznego egoizmu i samozadowolenia, świat liberalny, oparty na kulcie człowieka, świat, który św. Jan podsumował tymi słowami: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego świata (1 J 2, 16).
Pan Bóg, Jezus Chrystus, Kościół, wiara, sakramenty, łaska, modlitwa – praktycznie nie istnieją w telewizji. „Normalny człowiek” z filmu nie chodzi w niedzielę na Mszę św., nie odmawia pacierza porannego ani wieczornego, nie spowiada się: nie do pomyślenia, by telewizja ukazywała takie zachowanie jako coś naturalnego. Telewizja oddała zatem człowieka od prawdziwego, rzeczywistego życia na ziemi, które jest przygotowaniem do wieczności; prowadzi w świat iluzji, w świat bez wiary i bez Boga.
Co się dzieje z dziećmi praktykujących katolickich rodziców, które mogą regularnie oglądać telewizję? Są one z pewnością pod wielkim wrażeniem różnych filmów. Są rozdarte pomiędzy dwoma światami – ale świat telewizji jest silniejszy i dzieci mu ulegają! Porównując świat z ekranu ze swym życiem rodzinnym dochodzą do wniosku, że ich rodzice nie są normalnymi ludźmi, że coś jest z nimi nie tak, że są niedzisiejsi, zacofani etc. W ten sposób telewizja staje się najpewniejszą drogą, aby dzieci porzuciły „zacofany” katolicyzm rodziców...
 

Telewizja – problem religijny

Jeśli w telewizji w ogóle jest jeszcze mowa o religii, to odbywa się to według z góry określonego schematu: najczęściej to, co jest konserwatywne lub związane z Tradycją, jest pokazywane jako sentymentalne albo wsteczne, nietolerancyjne i „fundamentalistyczne”, może nawet sekciarskie. Wychwalany jest natomiast krytycyzm wobec tradycyjnych zasad religijnych, postępowość i światowość. Znany pisarz i publicysta katolicki Michał Davies podkreślał nieraz, jak wielką (i niechlubną) rolę odegrały mass-media zwłaszcza telewizja, podczas II Soboru Watykańskiego. Modernistów telewizja prawie zawsze pokazała w jak najlepszym świetle, wychwalając wszystkie ich projekty, podczas gdy konserwatywni biskupi byli systematycznie krytykowani i przedstawiani w najgorszych barwach. Stąd wziął się tak wielki wpływ „opinii publicznej”, wykreowanej przez telewizję na decyzje Ojców Soboru – niejeden z nich zadał sobie wówczas pytanie: „co moi wierni o mnie pomyślą, jeśli telewizja przedstawi mnie w złym świetle?
Oprócz tego – szczególnie na zachodzie Europy – istnieją stacje telewizyjne, które nie wahają się systematycznie emitować bluźnierczych filmów, wyśmiewających katolickie praktyki i nabożeństwa Świętych, a nawet Matkę Bożą (np. film Ave Eva, Dogma albo Je vous salue, Marie) i samego Pana Jezusa (np. musical Jesus Christ Superstar). Oczywiście, każdy katolik odpowie, że takich filmów nigdy by nie oglądał. Ale jak jest z innymi, szkodliwymi” filmami? Czy występują w nich praktykujący katolicy, którzy modlą się rano i wieczorem, którzy mają krucyfiks i wizerunki Matki Bożej i świętych na ścianach, którzy chodzą do kościoła; czy jest w tych filmach miejsce dla Pana Jezusa i Jego dzieła zbawienia? Najczęściej Bóg i religia katolicka są zupełnie nieobecne, a przedstawiany świat jest światem bez Boga, bez modlitwy, bez troski o zbawienie dusz. Najważniejszą. sprawą naszego życia jest walka o uniknięcie piekła i osiągnięcie nieba jak często telewizja przypomina nam o tej prawdzie?
W 99% „świat telewizji” ukierunkowany jest na życie doczesne, na ziemskie, zmysłowe przyjemności : rozkosze, i nic nie jest mu tak :obce jak duch ofiary, duch poświęcenia, umartwienie, walka z grzechem i szatanem, troska o życie wieczne!
Jeśli dorośli mogą jeszcze odróżnić sztuczny telewizyjny świat od rzeczywistości, to dla dziecka takie rozróżnienie jest niemożliwe: kiedy ogląda telewizję, kreowana przez nią wirtualna rzeczywistość zapada w jego podświadomość jako coś normalnego, a ideał Hollywoodu staje się powoli jego marzeniem. Jest to marzenie nadprzyrodzone, a zarazem czysto ziemskie: marzenie o stworzeniu wiecznego raju przyjemności i radości w obecnym życiu – najgorsze kłamstwo i oszustwo, jakim można uwieść duszę niewinnego dziecka! Czyż nie dlatego Jezus Chrystus powiedział: „Kto by zaś zgorszył jedno z tych maleńkich, które we mnie wierzą, lepiej by mu było, aby mu u szyi zawieszono kamień młyński i pogrążono w głębinie morskiej” (Mt 18, 6)?
A rodzice? Wyobraźmy sobie typową sytuację: ojciec wraca wieczorem do domu. Teraz byłby czas zająć się rodziną, omówić i rozwiązać problemy, zrobić plany na następny dzień, miesiąc... Zamiast tego siada przed telewizorem i nie ma już czasu porozmawiać o ważnych sprawach rodzinnych; problemy pozostają nierozwiązane. W niemieckim czasopiśmie „Der Spiegel” opublikowano ostatnio statystykę na temat rozwodów i ich przyczyn. Przebadano 5000 rozbitych małżeństw: okazało się, że po sześciu latach małżeństwa małżonkowie rozmawiali ze sobą średnio po około... 9 minut dziennie. Czy to jest życie małżeńskie?
Nie chcę przez to powiedzieć, że telewizja jest jedyną przyczyną takiej sytuacji, jest jednak faktem, że stała się ona ważnym elementem życia rodzinnego. Najpiękniejsza rozmowa zostaje przerwana, jeśli rozpoczyna się akurat emisja interesującego filmu albo kolejnego odcinka tasiemcowego serialu. Często słyszy się: „oglądniemy tylko ten film, a potem wyłączymy telewizor. Niestety, najczęściej jest to nieprawda: nasza upadła natura ma skłonność do wygodnictwa, do lenistwa, a szczególnie do ciekawości – i z tego powodu najczęściej telewizor nie zostaje wyłączony, a domownicy spędzają przed nim pół nocy... Takie nocne seanse rzutują oczywiście również na zdrowie fizyczne, zwłaszcza w przypadku dzieci.
Wspólny spacer rodzinny, wycieczka, kontakt z przyrodą, wspólny śpiew etc. – wszystko to zostało zniszczone przez telewizję. Gorzej jeszcze – ucierpiała również modlitwa rodzinna, a życie duchowe w katolickich domach po prostu obumiera. Zamiast wspólnego odmawiania Różańca – wspólny program telewizyjny! Bez modlitwy zaś nie ma błogosławieństwa Bożego dla rodzin, dla małżonków, dla dzieci.
Statystyki podają, jak długo w Szwajcarii dzieci oglądają telewizję; i tak dzieci w wieku od 4 do 6 lat spędzają przed telewizorem średnio 51 minut dziennie; w wieku od 7 do 9 lat 55 minut; pomiędzy 10 a 12 lat: 1 godzina 33 minuty; w wieku od 13 do 14 lat: 1 godzina 27 minut. Czy można wyobrazić sobie, jak zareagowałyby one na sugestię, by spożytkować ten czas na modlitwę, na lekturę dobrej książki, na Mszę św.? Odpowiedź byłaby tylko jedna: „Wykluczone! Nie mam czasu!”.
W dawnych czasach rodzice opowiadali (albo czytali) dzieciom piękne opowieści etc. Stare bajki mają wielkie znaczenie dla wychowania dzieci, bo zło jest w nich na końcu zawsze ukarane a dobro wynagrodzone – w ten sposób rozwija się moralny zmysł dzieci. Poza tym bajki rozbudzają wyobraźnię dzieci, ich umysł jest aktywny, a prawda moralna głęboko zapada im w pamięć. Kiedy np. zły wilk na końcu bajki topi się w studni, człowiek pamięta o tym przez całe życie.


 
Rodzina Katolicka, nr 14 (przy ZW nr 46), s. XIII.



Cz. III.


Telewizja – problem społeczny

Jaki wpływ wywiera telewizja na społeczeństwo? Nie powinno być dla nikogo tajemnicą, że większość reżyserów i producentów filmowych to sympatycy lewicy, zwolennicy socjalizmu i materializmu. Ich programy są nieustanną propagandą i reklamą tylko jednego, liberalnego kierunku politycznego i społecznego. Ci natomiast, którzy bronią wartości tradycyjnej cywilizacji chrześcijańskiej, określani są przez media jako osoby „zacofane” i „ciemne”, jako „skrajna prawica”, faszyści, rasiści, fundamentaliści, integryści i naziści.
Telewizja, podobnie jak dzisiejsze szkoły, przekazuje ludziom zupełnie fałszywą wizję historii. Sugeruje, że „praw­dziwa” cywilizacja narodziła się dopiero wraz z rewolucją francuską, która zamknęła okres ciemnego średniowiecza, zaś to, co w Kościele jest wartościowe (czytaj: synkretyczny ekumenizm) istnieje dopiero od Soboru Watykańskiego II. Panujący w całej Europie liberalizm jest w olbrzymim stopniu „zasługą” telewizji, która poprzez tendencyjne programy i fałszowanie faktów nie tylko manipuluje i okłamuje masy, lecz potrafiła stworzyć nową mentalność, której nie waham się nazwać mentalnością niewolników. W dawnych czasach niewolników krępowały żelazne łańcuchy, dzisiaj ich rolę spełnia odbiornik telewizyjny. Dziennikarze telewizyjni „kształtujący opinię publiczną” należą dziś do dworu niekoronowanych królów świata. To oni współtworzą przyszłość narodów, a od czasów Vaticanum II w dużym stopniu także przyszłość Kościoła.
Znakomitym przykładem jest sam Sobór Watykański II: wszyscy komentatorzy uznają, że mass-media odgrywały kluczową rolę w tworzeniu „atmosfery Soboru”, określanej zazwyczaj mianem jego „ducha”. Jeden z postępowych ekspertów, ks. Ludwik Bouyer SI, napisał: „Nie wiem, czy Sobór uwolnił nas od tyranii Kurii Rzymskiej, ale pewne jest, że, chcąc nie chcąc, poddał nas pod dyktat dziennikarzy, zwłaszcza tych najbardziej niekompetentnych i nieodpowiedzialnych”[1]. To właśnie ci dziennikarze wpływali na sposób myślenia Ojców Soboru, podając się za przedstawicieli ludzkości i przestrzegając przed zawiedzeniem nadziei świata. To oni manipulowali Soborem, przedstawiając ludziom Ojców „złych” i „dobrych”. Pierwsza grupa skupiała bez wyjątku nikczemników, nieuków i skąpców, podczas gdy druga była zbiorowiskiem szlachetnych intelektualistów i idealistów. Robert Kaiser, sprawozdawca specjalny z „The Times” przyznaje, ze „prawie wszyscy sprawozdawcy znajdowali się po stronie postępowej”[2]. Kard. Suenens, jedna z najważniejszych postaci Soboru, stwierdził nawet: „Nacisk opinii publicznej dało się odczuć na wszystkich szczeblach (...) tak więc dziennikarz katolicki jest teologiem dnia dzisiejszego”[3]. Strzeż nas, Panie Boże, od takich teologów!
 
Przypisy:
1.L. Bouyer SI, The Decomposition of Catholicism, Londyn 1970, s. 3.
2. R. Kaiser, Inside the Council, Londyn 1963, s. 171-172.
3. „La Croix”, 6 IV 1965 r.
 


Ks. Franciszek Schmidberger

DZIEWIĘĆ ARGUMENTÓW PRZECIWKO TELEWIZJI
 
1° Telewizją zmienia życie wielkiej części ludzkości: czyni nas biernymi, kradnie nasz czas i energię dane nam dla czynienia dobra, którego świat tak bardzo dziś potrzebuje.

2° Telewizja przytępia naszą wrażliwość, pokazując sceny cierpienia i przemocy; w czasie zbyt krótkim na uświadomienie sobie prawdziwej ich wagi i znaczenia.

3° Telewizja zaciera granice pomiędzy dobrem a złem, ułatwiając pozostającym w ukryciu grupom manipulowanie i kierowanie masami ludzkimi.

4° Telewizja, pozostając w służbie pieniądza, degraduje odbiorców do poziomu konsumentów.

5° Telewizja staje się nałogiem: jej barwny sztuczny świat staje się dla milionów ludzi bożkiem, któremu poświęcają cały wolny czas, zapominając o prawdziwym Bogu.

6° Telewizja jest grabarzem rodzin; pochwala cudzołóstwo i przedstawia kobietę jedynie jako obiekt namiętności.

7° Telewizja kradnie dzieciom ich dzieciństwo, odkrywając przed czasem tajemnice i życia i prokreacji. Odbiera im radość naturalnego odkrywania siebie i świata.

8° Telewizja niszczy kultury narodów, zastępując je anty-kulturą. Ośmiesza cnoty i prawdziwe wartości i pozbawia człowieka ideałów.

9° Telewizją bombarduje odbiorcę scenami pełnymi namiętności i okrucieństwa, rozbudza marzenia niemożliwe do zaspokojenia, wywołuję depresje i rozpacz oraz zachęca do naśladowania pokazywanych zbrodni.

 
Rodzina Katolicka, nr 15 (przy ZW nr 47), s. XV.


[www.gdynia.piusx.org.pl]