niedziela, 8 grudnia 2013

Pius XII o małżeństwie.

 

 

Przemówienia Papieża XII z 1941 r. (fragmenty)



 
STRÓJ MAŁŻONKI

Stosowanie się do mody nie ma samo w sobie nic złego. Powstaje ono spontanicznie z instynktu towarzyskości ludzkiej, idącego za wrodzonym impulsem, aby się dostosować do podobnych sobie i do zwyczajów osób, z którymi żyjemy.
Bóg nie wymaga wcale od Was, abyście żyły poza Waszą epoką, abyście były obojętne na wymagania mody aż do śmieszności, przez ubieranie się sprzeczne z upodobaniem i zwyczajami ogólnie przyjętymi, i abyście nie liczyły się zupełnie z tym, co się obecnie podoba.
Doktor Anielski, św. Tomasz z Akwinu przyznaje, że co się tyczy rzeczy zewnętrznych, których człowiek używa, nie ma w nich żadnego zła, ale zło pochodzi od człowieka, który ich używa bez umiarkowania w stosunku do zwyczajów tych ludzi, z którymi żyje... Ten sam święty Doktor dodaje, że sprawdzianem cnoty kobiety jest jej strój, kiedy jest on zgodny ze zwyczajem, zgodny ze stanowiskiem danej osoby i wypływa z dobrej intencji. Kiedy kobiety noszą ozdoby przyzwoite, będące w harmonii z ich stanem lub godnością, kiedy postępują z umiarkowaniem według zwyczajów swego kraju, wtedy strojenie się będzie również aktem tej cnoty umiarkowania, która określa pewną miarę w postawie, w ubiorze i wszystkich ruchach zewnętrznych.
W sprawie stosowania się do mody miarodajną musi być cnota. Bóg żąda od Was, abyście zawsze pamiętały, że moda nie jest i nie może być najwyższym celem Waszego postępowania, że ponad modą i jej wymaganiem istnieją prawa wyższe, poważniejsze i niewzruszone, które w żadnym wypadku nie mogą być poświęcone dla przyjemności albo kaprysu i przed którymi bożek mody powinien pochylić swoją przygodną wielkość.
Te zasady zostały ogłoszone przez Boga, Kościół, przez świętych i święte niewiasty, przez rozum i przez moralność chrześcijańską...
To są zasady, które głosi św. Tomasz z Akwinu, wspominając o ubiorach kobiety. Przypomina on, jaki powinien być porządek naszego miłosierdzia i naszych upodobań. Dobro naszych dusz przenosi on ponad dobro ciała i my musimy przekładać dobro duszy naszego bliźniego ponad własne ciało. Stąd czyż nie jest widoczne, że istnieje granica, której żadna forma mody przekroczyć nie powinna, granica, poza którą moda staje się źródłem upadku dla duszy kobiety i dla duszy bliźniego.
 
Przemówienie z dnia 22 maja 1941 r.

 
ROLA MAŁŻONKI

Czyż te zasady i nauki nie pochodzą od samego Chrystusa? Tym sposobem chciał Zbawiciel odrodzić to, co pogaństwo zniszczyło. Ateny i Rzym, te pochodnie cywilizacji, rzuciły bardzo wiele światła naturalnego na związki rodzinne, ale ani głębokie badania ich filozofów, ani mądrość ich cenzury nie zdołały postawić kobiety na właściwym miejscu w rodzinie...
Ale w następnych wiekach prawo rodzinne starożytnych upadło, ta dyscyplina żelazna zanikła i kobiety w rzeczywistości stały się niezależne od władzy męża. Oczywiście pozostały nam piękne przykłady kobiety i wzorowych matek, jak Ostoria ze znakomitej rodziny, której sarkofag niedawno odnaleziono w Grotach Watykańskich. Sarkofag zachował następującą pochwałę: „Incomparabilis castitatis et amoris erga maritum exempli feminae” – „Kobieta niezrównanej czystości i wzór miłości małżeńskiej”. Ten dokument starożytny, który pochodzi zapewne z III wieku po Chrystusie, wskazuje, że cnoty tak rzadkie – czystość i wierność – nie przestawały odbierać szacunku u Rzymian.
Ale obok tych postaci bez skazy, nade wszystko w wyższych sferach znajdowała się wzrastająca wciąż liczba kobiet, które pogardzały i uciekały przed obowiązkami macierzyństwa, aby się oddawać różnym zajęciom i aby odgrywać role przeznaczone dotąd dla mężczyzn.
W tym samym czasie rozwody stawały się coraz częstsze, rodzina się rozprzęgała, uczucia i obyczaje kobiety zeszły z prostej drogi cnoty tak dalece, że zdołały wyrwać Senece dobrze znaną skargę: „Czy znajdzie się dzisiaj chociaż jedna kobieta, która by zarumieniła się z zerwania swego małżeństwa, od kiedy znakomite i szlachetne niewiasty liczą swoje lata nie przez liczbę konsulów; ale przez liczbę swoich mężów i rozwodzą się, aby wychodzić za mąż i wychodzą za mąż, aby się rozwodzić?” Kobieta ma ogromny wpływ na obyczaje publiczne i prywatne, posiada bowiem ogromną władzę nad mężczyzną.
 
Przemówienie do młodych małżonków, z dnia 13 sierpnia 1941 r.

 
PRZYGOTOWANIA DO MAŁŻEŃSTWA

Dziś spójrzcie na rzecz niezwykłą, którą już Pius XI opłakiwał w swej encyklice, że nikomu na myśl nie przyszłoby, aby ktoś mógł od razu, nagle, bez nauki i uprzedniego przygotowania zostać jakimś pracownikiem albo inżynierem, lekarzem lub adwokatem, ale cóż – codziennie młodzi ludzie i młode dziewczęta licznie wstępują w związki małżeńskie, łączą się, nie myśląc przez chwilę o trudnych obowiązkach, które ich czekają, a mianowicie wychowanie dzieci. Tymczasem już św. Grzegorz Wielki nie waha się nazwać ars artium (sztuką nad sztukami) wszelkie kierownictwo dusz; z pewnością sztuką niełatwą i uciążliwą jest umiejętność dobrego kształcenia dusz małych dzieci. Są to dusze świeże, giętkie, więc łatwe do zniekształcenia wskutek jakiegoś wrażenia, nieostrożnego lub błędnego wyjaśnienia; dusze najtrudniejsze i najbardziej delikatne do prowadzenia, na których nieraz silniej niż na wosku jakiś zły wpływ lub gorszące niedbalstwo wyciskają ślady niezniszczalne i zgubne.
Dlatego jakkolwiek cieszymy się z tego, coście już zdołały szczęśliwie uczynić, jednak nie możemy inaczej jak przez nową i jeszcze gorętszą zachętę wzywać Was do rozwijania pięknych instytucji, które jak Tydzień Matki zajmują się skutecznie we wszystkich klasach społecznych i na wszystkich ich szczeblach kształceniem wychowawczyń, które by miały świadomość tej wielkiej misji w swej duszy i w swej postawie, pełne powściągliwości wobec zła, a dumne i gorliwe z powodu dobra.
W tym uczuciu kobiety i matki znajduje się cała dostojność i wielkość wiernej towarzyszki mężczyzny, która jest kolumną, ośrodkiem, podporą i pochodnią domu rodzinnego. Jej światło staje się także wzorem i przykładem w parafii i rozciąga się na specjalne ugrupowania kobiece, które znajdują się w jej świetlanym kręgu.

 
OBOWIĄZEK MAŁŻONKI

Bóg powierzył kobiecie misję świętą i bolesną, ale jednocześnie i źródło najczystszych radości macierzyństwa. Matce przed wszelką inną osobą jest powierzone pierwsze wychowanie dziecka od pierwszych miesięcy i lat. Nie będziemy mówić o dziedziczności utajonych wad, przekazywanych dzieciom przez rodziców, które miewają tak silny wpływ w przyszłym formowaniu ich charakterów, właściwości, które niekiedy zdradzają rozwiązłe życie rodziców tak poważnie odpowiedzialnych za to, aby ze swoją krwią przekazać im życie prawdziwie chrześcijańskie. O, ojcowie i matko, których wiara Chrystusowa uświęca wzajemną miłość, przygotujcie najpierw przed urodzeniem dziecka czystą atmosferę domu rodzinnego, w której ich oczy i dusza otworzą się na przyjęcie światła i życia, atmosferę, która przesyci duchem Chrystusa wszystkie kroki ich moralnego rozwoju.
Wy, o matki, ponieważ jesteście bardziej tkliwe i kochane, powinnyście przez całe dzieciństwo Waszych maleństw śledzić je w każdej chwili Waszym czułym wzrokiem, czuwać nad ich rozwojem i zdrowiem ich maleńkiego ciała, które jest ciałem Waszego ciała i owocem Waszego macierzyńskiego łona.
Pamiętajcie, że te małe dzieci, stawszy się przez chrzest św. dziećmi Bożymi przez adopcję, są najbardziej ukochane przez Chrystusa; ich aniołowie patrzą w oblicze Ojca niebieskiego.
Wy też, strzegąc tych maleństw, wzmacniając je i wychowując, winnyście być tym drugim aniołem, który darząc je swą troską i opieką, zawsze patrzy w niebo.
Od kolebki winnyście rozpoczynać ich wychowanie nie tylko cielesne, lecz i duchowe, bo jeśli Wy nie będziecie ich wychowywać, one wychowają się same, dobrze lub źle.
 
Przemówienie do matek z dnia 26 października 1941 r.

 
MATKA-MAŁŻONKA OTACZA OPIEKĄ SWE MALEŃSTWO

Pamiętajcie, że wiele uzdolnień, nawet moralnych, które spostrzegacie w młodzieńcu i człowieku dojrzałym, mają istotnie początek w warunkach i okolicznościach pierwszego rozwoju fizycznego w dzieciństwie. Zwróćcie więc całą Waszą uwagę na to, aby starania, którymi otaczacie Wasze maleństwa, zgadzały się z wymaganiami doskonałej higieny w ten sposób, aby w nich przygotować i wzmocnić na tę chwilę, kiedy się w nich obudzi używalność rozumu, zdolności cielesne i zdrowe organy, silne bez zboczeń. Starajcie się o to, aby z wyjątkiem wypadków prawdziwej niemożności matka sama karmiła swoje dzieci. Kto może zbadać ukryte wpływy, które wywierać może na wzrost tej maleńkiej istoty obca karmicielka, od której dziecko jest w zupełności zależne w swoim rozwoju?
Czyż nie obserwowałyście nigdy tych maleńkich oczek, otwartych szeroko i ciekawie, bezustannie ruchliwych, ślizgających się po tysiącach przedmiotów, zatrzymujących się to na tym, to na owym. Śledzą one każdy ruch i już wyrażają radość i smutek, złość lub upór, jakieś oznaki drobnych namiętności, które już się gnieżdżą w sercu ludzkim, zanim jeszcze małe usteczka zdołają wymówić jedne słowo.
Nie dziwcie się temu. Nie rodzi się człowiek, jak to głoszą niektóre szkoły filozoficzne, z pojęciami wiedzy wrodzonej, ani ze wspomnieniami przeszłości już raz przeżytej. Umysł dziecka jest kartą, na której nie ma jeszcze nic zapisanego. Tam zapiszą się obrazy i pojęcia rzeczy, pośród których znajdować się będzie dziecko...
Najmłodsze dziecko pod okiem macierzyńskiej czułości, na jeden wyraz zakazu, musi się uczyć nie ulegać swym wrażeniom, odróżniać w miarę rozwoju umysłu i opanowywać zmienność swych pożądań. Krótko mówiąc, dziecko pod kierunkiem i opieką macierzyńską rozpoczyna pracę nad swoim wewnętrznym wyrobieniem.
 
Przemówienie z dnia 26 października 1941 r.


 
Rodzina katolicka, nr 11 (przy ZW nr 42), s. VI.

 [www.gdynia.piusx.org.pl]