Drodzy Wierni!
Przygotowując się do uroczystości Zesłania Ducha Świętego przypominamy sobie siedem darów tego Ducha, które każdy z nas otrzymaliśmy podczas Bierzmowania.
„I wyrośnie różdżka [Chrystus] z pnia Jessego, wypuści się odrośl z jego korzeni. I spocznie na niej Duch Pański, duch mądrości i rozumu, duch rady i męstwa, duch wiedzy i pobożności. Upodoba sobie w bojaźni Pańskiej” (Iz 11, 2).
Jezus Chrystus obiecując Ducha Świętego zaznaczył, że „świat nie może Go przyjąć” (J 14, 17). Świat, czyli ten, kto żyje w jawnej sprzeczności z nauką Chrystusa i jest zamknięty na wpływ Ducha, nieczuły na Jego światło i działanie. Natomiast my, jak mówi św. Paweł, „myśmy nie otrzymali ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, dla poznania darów Bożych” (1 Kor 2, 12). Jesteśmy więc obowiązani postępować przeciwnie niż świat, czyli pokonywać namiętności i żyć Ewangelią, naśladować cnoty Chrystusa, szczególnie miłość, pokorę, łagodność, posłuszeństwo, ubóstwo. Praktyka cnót jest tą cząstką, jaką każdy chrześcijanin powinien wykonać, aby Duch Święty mógł działać przez swoje dary.
Św. Tomasz poucza, że dary Ducha Świętego „zostały nam dane jako pomoc dla cnót” (I-a II-ae 68, 8). Dary więc nie zastępują cnót, lecz zakładają je i udoskonalają. To oznacza, że chrześcijanin powinien ze swej strony czynić wszystko, co może, i ćwiczyć się gorliwie w cnotach, a wówczas Duch Święty przez dary dopełni swego dzieła. Cała tradycja katolicka uważa za punkt wyjścia tę osobistą działalność i wysiłek, bo jeśli dusza szuka Boga, to o wiele więcej Umiłowany szuka jej. Pociąga ją i porywa do siebie, czyli udziela jej swoich natchnień i dotknięć Bożych. Chrześcijanin szuka Boga właśnie przez nieustanną praktykę cnót, która wprawdzie nie wystarcza do osiągnięcia świętości, jest jednak potrzebna, by udowodnić Panu dobrą wolę człowieka. Jak marynarz, który chcąc dopłynąć do portu nie czeka bezczynnie na powiew wiatru, lecz z zapałem wiosłuje, tak dusza, która pragnie znaleźć Pana, oczekując, aby On sam pociągnął ją do siebie, nie oddaje się lenistwu, lecz szuka Go wytrwale sama, swoim osobistym wysiłkiem. Właśnie w ten wysiłek Duch Święty włączy swoje działanie, urzeczywistniając dary. Kto jest leniwy i nie przykłada się gorliwie do praktyki cnót, nie może spodziewać się pomocy darów.
W pierwszym okresie życia duchowego wpływ darów jest raczej ukryty i rzadki; dlatego też w tym czasie przeważa inicjatywa człowieka, czyli ćwiczenie się czynne w cnotach i w modlitwie. Lecz w miarę jak życie duchowe się rozwija, czyli w miarę wzrostu miłości, rośnie także wpływ darów. Owszem, gdy chrześcijanin jest gorliwy, wpływ ten staje się z wolna coraz mocniejszy i częstszy aż do zupełnej przewagi nad inicjatywą człowieka. W ten sposób właśnie, pod kierownictwem Ducha Świętego, chrześcijanin osiągnie świętość.
Chcąc korzystać z darów Ducha Świętego, trzeba przyzwyczajać się równocześnie do aktywności i bierności, co znaczy, że chociaż podejmuje się własną inicjatywę, to trzeba pozostać uważnym i uległym wobec natchnień Ducha Świętego. Istotnie, nie brak dusz zbyt biernych czy wręcz leniwych, ale niemało jest też takich, które wszystko zasadzają na swych własnych planach odnowienia duchowego, na postanowieniach, ćwiczeniach, jakby świętość zależała jedynie od ich wysiłków. Te dusze liczą zbytnio na własne siły, a za mało na pomoc Bożą, narażając się w ten sposób na niebezpieczeństwo zaniedbania natchnień Ducha Świętego, stłumienia Jego pobudek, a zatem na zmęczenie bez osiągnięcia celu. Trzeba więc posłuchu, uległości, więcej oddania. Posłuchu rozumu, aby poznać wewnętrzne natchnienia Ducha Świętego, uległości woli, aby iść za nimi, i poddania się, aby pozwolić się prowadzić nawet drogą ciemną, nieznaną i przeciwną własnemu upodobaniu. Nikt nie może być dla siebie samego nauczycielem świętości: „tego, co Boże, nie zna nikt, tylko Duch Boży” (1 Kor 2, 11). Trzeba pozwolić, aby nas pouczał i prowadził. Dlatego pracując czynnie nad poprawą błędów i zdobyciem cnót, należy kierować wewnętrzny słuch zawsze uważnie na natchnienia Ducha Świętego. „Pan... każdego rana pobudza me ucho, bym słuchał!... – mówi Izajasz o Słudze Pańskim – Pan otworzył Mi ucho, a Ja się nie oparłem ani się nie cofnąłem” (50, 4. 5). Taka ma być wewnętrzna postawa tego, kto pragnie dać się prowadzić Duchowi Św.
(Na podstawie: O Gabriel od Św, Marii Magdaleny OCD, Żyć z Bogiem, t. III, 1988, s. 208)