Posypmy głowy popiołem.
Uderzmy przed Panem czołem.
Zapustne śmiechy na stronę.
Cierniową wijmy koronę.
Posypmy głowy popiołem.
Grzmi niebo głosem surowym:
"Pokutę czyńcie za grzechy,
Na stronę teraz uciechy".
Posypmy głowy popiołem.
Otoczmy Pana pospołem,
Bo Pański sąd sprawiedliwy,
A dla grzesznika straszliwy.
Posypmy głowy popiołem.
Już Zbawca cierpieć gotowy,
Ponosić męki, katusze,
By nasze odkupić dusze.
Posypmy głowy popiołem.
O śmierci myślmy pospołem,
Nim głosu Twego wezwanie
Na Sąd Twój stawi nas, Panie.
Posypmy głowy popiołem.
Z Chrystusem nieśmy krzyż społem,
Abyśmy z Nim zmartwychwstali
I hymn Mu chwały śpiewali!
TRADYCYJNA POLSKA DYSCYPLINA POSTNA
(od Środy Popielcowej do Wigilii Paschalnej)
Poniedziałek: post ilościowy
Wtorek: post ilościowy
Środa: post ilościowy
Czwartek: post ilościowy
Piątek: post ścisły
Sobota: post ścisły
Niedziela: nie ma postu
Post ilościowy (ieiunium) - jeden posiłek do syta w ciągu dnia, który może zawierać mięso oraz dwa posiłki bezmięsne zmniejszone istotnie w stosunku do posiłków w ciągu roku (o co najmniej jedną trzecią).
Post ścisły (ieiunium et abstinentia) - jak wyżej, ale wszystkie posiłki są bezmięsne (nie mogą zawierać mięsa również jako dodatek albo w formie wywaru, jak np. rosół).
Święta nie znoszą postu w danym dniu.
Kazanie Księdza Jana Jenkinsa na Środę Popielcową:
Rozpoczęliśmy okres Wielkiego Postu, okres
będący w całym Kościele czasem pokuty. Jest to w pewnym sensie
jedna dziesiąta roku, dziesięcina ofiarowana w specjalny sposób
Bogu, aby zadośćuczynić za nasze grzechy. Musimy jednak pamiętać,
że nasza pokuta nie ma jedynie na celu naszego umartwienia.
Właściwym celem jest zdobycie cnót. Tak więc poprzez ten czas
Wielkiego Postu chciałbym w każdym tygodniu mówić wam o innej
cnocie, a w dniu dzisiejszym nie mógłbym znaleźć odpowiedniejszej
niż cnota wstrzemięźliwości, gdyż dziś rozpoczynamy okres
Wielkiego Postu.
Wstrzemięźliwość jest cnotą, która
powściąga nasze skłonności do szukania przyjemności zmysłowych,
zwłaszcza tych, które związane są ze zmysłami smaku i dotyku. Z
pewnością wiecie, że nasze zmysły często dostarczają nam
przyjemności, że ciastka są smaczne, są więc dobrym pokarmem.
Dlaczego jednak tak jest? Powód tego jest taki, że Mądrość Boża
wyposażyła naszą naturę w pewne przyjemności, by dopomóc nam w
dokonywaniu określonych aktów, zwłaszcza tych, które dotyczą
zachowywania i przekazywania życia.
Wszyscy wiecie, że jeśli nie będziecie
jedli, stawać się będziecie coraz bardziej chudzi i wysuszeni, aż
ostatecznie umrzecie. Tak więc musicie jeść. Jeśli jednak
zastanowicie się nad jedzeniem jako takim, jest ono właściwie
czymś odrażającym. Pomyślcie o tym trochę, nie ma w istocie nic
bardziej wstrętnego niż branie martwego zwierzęcia, pieczenie go,
a następnie wpychanie we własne ciało. Co gorsza, żujecie je
nawet, pokrywacie tą śluzowatą wydzieliną zwaną śliną i
ostatecznie idzie to wszystko do waszego brzucha, gdzie mają miejsce
wszelkie okropności. Być może nie zastanawialiście się nad tym
specjalnie, gdybyście jednak byli kiedyś w szpitalu i mieli
operowany żołądek czy robioną gastroskopię, wiedzielibyście, że
żołądek jest dość odrażającym miejscem. Wszyscy wiemy też, co
dzieje się z pokarmem po strawieniu – zmienia się on w coś
jeszcze gorszego, w coś, czego pozbywamy się czym prędzej w
toaletach.
Tak więc po zastanowieniu się nad tym
procesem jako takim, nikt nie miałby ochoty jeść. Gdyby z
jedzeniem nie były związane pewne przyjemności, byłaby to jedna z
najgorszych rzeczy w społeczeństwie, gdyż powoduje jedynie
zabijanie przez nas zwierząt, a następnie zanieczyszczanie
środowiska śmieciami. Jednak mimo wszystko, musimy jeść. Aby dać
nam zachętę do jedzenia, Bóg uposażył naszą naturę w
przyjemność płynącą z jedzenia, byśmy nie pomarli z głodu.
Jest to prawdziwe również w tym co dotyczy
przekazywania życia. Biorąc pod uwagę wszystko, co rodzice muszą
znieść by zrodzić dzieci, gdyby z aktem prokreacji nie były
związane pewne przyjemności, po prostu na świecie nie byłoby
nikogo.
Jednak w smutnym stanie, w jakim znajdujemy się
po grzechu pierworodnym, często mylimy przyjemność z celem, dla
jakiego Bóg ją ustanowił i usiłujemy je od siebie odłączyć.
Najczęściej też wolimy samą przyjemność, od tego, dla czego Bóg
ją ustanowił.: zamiast jeść, by żyć, żyjemy aby jeść. Tak
więc potrzebujemy specjalnej cnoty, by zaprowadzić w tym właściwy
porządek, a cnotą tą jest wstrzemięźliwość. Cnota
wstrzemięźliwości odnosi się do samej przyjemności, sprawiając,
by nie przekraczała ona zdrowego rozsądku. Ponieważ przyjemności
związane ze zmysłami smaku i dotyku są najbardziej skłonne do
przekraczania granic rozsądku, wstrzemięźliwość dotyczy głównie
tych właśnie rzeczy.
Istnieje również naturalna cnota
wstrzemięźliwości, porządkująca nasze dążenie do przyjemności
wedle zasad rozumu, i o tej cnocie mówią często poganie, zwłaszcza
Arystoteles i stoicy. Jednak my, jako chrześcijanie, posiadamy
wstrzemięźliwość w znacznie większym stopniu, mówiąc inaczej:
nasza wstrzemięźliwość oparta jest nie tylko na zdrowym rozsądku,
ale tez na wierze: nie tylko jesteśmy istotami rozumnymi, ale też
dzięki łasce Bożej jesteśmy Świątyniami Ducha Świętego.
Każda z cnót posiada to, co moglibyśmy
nazwać jej integralnym elementem. Oznacza to, że do wykonywania
każdej cnoty konieczne są pewne warunki, bez których czegoś by
jej brakowało. W przypadku wstrzemięźliwości konieczne są dwie
główne rzeczy, z których jedna jest niejako dopełnieniem drugiej.
Pierwszą jest poczucie honoru- czyli świadomość, że jesteśmy
stworzeni dla wyższych rzeczy, nie dla przyjemności tego świata,
ale dla czegoś większego, czegoś szlachetniejszego. Musimy mieć
świadomość, że jesteśmy przeznaczeni do czegoś większego niż
zwierzęta, poświęcające cały swój czas na szukanie pożywienia,
że stworzeni jesteśmy by poznać prawdę, by ulec pięknu, by
osiągnąć nieskończone dobro. Nawet uczestniczący w Olimpiadach
poganie rozumieli to: przyjrzyjcie się wszystkim treningom, jakie
przechodzili, wszystkim wysiłkom, specjalnym dietom, jakie na siebie
nakładali - wszystko po to, by osiągnąć chwałę zwycięstwa. A
przecież my, jako chrześcijanie wiemy, że jesteśmy przeznaczeni
do znacznie większej chwały.
Drugim wymaganym elementem, będącym niejako
uzupełnieniem pierwszego, jest zmysł wstydu. Przyjemności te,
doprowadzone do przesady, prowadzą do kompromitacji i hańby. Nie ma
nic bardziej haniebnego, niż zostanie ofiarą podłej wady z powodu
głupiej i przemijającej przyjemności. Odczuwamy nawet osobiście
wstyd, gdy widzimy ludzi pijanych, widząc ich w stanie, do jakiego
podprowadziła ich nikczemna przyjemność, niszcząca ich rozsądek.
Usiłujemy nawet ukrywać te przejawy niewstrzemięźliwości przed
innymi, ponieważ instynktownie wiemy, że są one poniżej naszej
prawdziwej godności.
Istnieje tak wiele cnót związanych ze
wstrzemięźliwością, że niestety nie możemy w tym miejscu omówić
ich wszystkich – w istocie nawet cały okres Wielkiego Postu,
czterdzieści dni, nie wystarczyłyby na poświęcenie każdej z nich
jednego dnia. Możemy jednak powiedzieć o kilku: cnota łagodności
jest częścią wstrzemięźliwości, ponieważ ogranicza przyjemność
odczuwaną przy okazywaniu gniewu, również cnoty pilności i
wyrozumiałości pomagają nam w walce toczonej przeciwko złu. Cnota
pokory poskramia miłość, jaką żywimy do samych siebie, podobnie
jak skromność. Istnieje również specjalna cnota, która reguluje
czerpanie przyjemności z zabaw – zwana eutrapelia, ponieważ
człowiek mądry nie tylko uczy się, ale też wie, jak się bawić.
Ponieważ jednak istnieje tak wiele cnót, być
może najlepiej będzie zastanowić się nad jednym z aspektów
wstrzemięźliwości, związanym z poszczeniem. Prawdopodobnie
najskuteczniejszym sposobem umartwienia i ograniczania tej
pożądliwości jest połączenie postu z wykonywaniem uczynków
miłosierdzia. Gdy siadacie do posiłku, najpierw módlcie się,
jako że wówczas będziecie mieli myśli skierowane ku rzeczom
wyższym, a nie tylko ku jedzeniu, jak to czynią zwierzęta.
Następnie, starajcie się usługiwać innym. Podawajcie wszystkim
to, czego potrzebują, a sami bierzcie potrawy na ostatku. Jeśli
wypadnie wam być obsługiwanymi, bierzcie mniejsze i mniej smakowite
kawałki mięsa, pozostawiając lepsze dla przyjaciół. Często
przesadzamy w tym, co uważamy za dobre i lepiej jest myśleć o
potrzebach innych, niż o swym własnym głodzie. Wszystkie te
praktyki są częścią tego, co moglibyśmy nazwać chrześcijańską
etykietą, będącą niczym więcej, jak tylko praktykowaniem cnót
wstrzemięźliwości i miłości bliźniego.
Tak więc, drodzy uczniowie, pamiętając o tym
wszystkim, starajmy się wdrażać to w praktyce. Jako osoba, która
odwiedza wiele domów, niemal natychmiast jestem w stanie stwierdzić
- na podstawie tego jak spożywacie posiłki - na ile ugruntowana
jest w waszych rodzinach cnota. I jeszcze jedno ważne spostrzeżenie.
Wiem na przykład, że praktyką Marynarki Wojennej było prowadzenie
rozmów wstępnych z kandydatami podczas lunchu, ponieważ jak
powiedział mi pewien oficer prowadzący nabór – często więcej
mógł się dowiedzieć o charakterze młodego człowieka ze sposobu,
w jaki jadł, niż z rozmowy z nim. Tak więc mając na uwadze dobro
naszych dusz i naszą przyszłość, módlcie się do Matki Bożej o
tę cnotę wstrzemięźliwości, która wzbogaci nasze zasługi na
wieki wieków. Amen.
Ksiądz Jan Jenkins.